Pobudka o 6 rano, jak zwykle, okna sa zasloniete, wiec budzac się myslalm że znow jestem w jakims miejscu gdzie musze zaraz isc na trekking albo chociaż przejsc się po miescie. Odslaniam okno, a tu niebieskie morze i plaza z palmami.
Bezczynne wylegiwanie trwalo do jakiej 12:00, a pozniej wycieczka na naslynniejsza plaze na Ko Samui. Jadac skuterem na zachod, wzdluz obwodnicy wyspy, z czasem zaczely wyrastac ekskluzywne hotele i resorty, a w koncu wielkie luksusowe osiedla w stylu europejskim. A wsrod sklepow i restauracj znajome marki: Pizza Hut, McDonalds, Hagen-Daaz, Starbucks itd.. Nawet wchodzac do malego marketu mozna zauwazyc że to jedna z najslynniejszych, co za tym idzie najbardziej turystycznych okolic. Bezposrednio na plazy Choweng nie zobaczycie urokliwej plazy z palmami i skromnymi bungalowami jak na Mae Nam. Parking przy plazy jest platny, z kazdej knajpy, gesto usianych tuz przy plazy, slychac inna muzyke, skutery wodne dookola, a ludzi prawie tyle co w Chalupach czy Mielnie w srodku upalnego lipca.
Podczas powrotu spotkaly nas swoiste godziny szczytu na tej wyspie. Wybierajac skrot obok lotniska jakoś dalo nam się ominac nie dogodne drogi i szybko, tuz przed zmrokiem znalezlismy się na znajomej plazy.