Wypozyczylismy skutery z Vientian i wyruszylismy w strone wodospadow. Spakowani tylko w torby poodreczne i z suchym prowiantem zmierzamy ku niezanemu. Droga zaczela się bardzo dobrze w okolo godzine zrobilismy ponad polowe wyznaczonej na dziś drogi. Tylko przez to że jechalismy glowna, asfaltowa droga z dwoma pasami. Nasza droga sktrutowa, okazala się nie być taka przyjemna i krotka. Wszedzie bloto, pelno glebokich kaluzy, prom na rzece zamiast mostu, no "zwirowka" to w znaczeniu laotanskim droga usypana z duzych kamieni.
Na wieczor dojechalismy do wioski Ban Na, ktora slynie z bazy wypadowej do dzungli, w celu obejrzenia sloni w naturalnym srodowisku. Niestety nie bylismy przygotowani na tego rodzaju wydatki, a do tego sam nocleg też nie wchodzi w gre, bo do oplaty za nocleg dolicza się jeszcze 200.000 kip oplaty za wioske. W pospiechu poszukujemy miejsca do spania, żeby zdazyc przed zachodem slonca. Z ratunkiem przychodzi nam przydrozny guest house "Vienntuu". Cena taka sama jak wszedzie 50.000 kip za pokoj. Warunki, mozna piwiedziec po prostu wystarczajace.