Geoblog.pl    lajkakosmita    Podróże    Project Laos - 3.09.2010-5.10.2010    Moung Ngoi trekking
Zwiń mapę
2010
18
wrz

Moung Ngoi trekking

 
Laos
Laos, Moung Ngoi
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9389 km
 
Noc spedzona w hamaku, po prostu wysmienita. Nie udalo mi się wstac że wschodem slonca niestety. Nawet poranny atak mrowek nie byl straszny w malym raju.
Sniadanie to, oczywiste już tutaj, nalesnik z czekolada i bananem.
Wyprawa pseudo trekkingowa do polozonej nieopodal jaskini i dalej do wiosek w dzungli.
Droga poczatkowo prowadzi przez pole z krowami i ich odchodamy. Pozniej zmienia się w lesna sciezke pokryta blote, ktore trzeba roznymi sposobami omijac. Po 30 minutach dociera się do jaskini. Przy jaskini jest oplata 10.000 kip ktora ponoc jest na wsparcie lokalnych wiosek.
Jaskinia mnie troche rozczarowuje, a z drugiej strony troche przeraza. Widoczne miejsca do wejscia nie sa zbyt imponujece, a jedynym sposoibe zaglebienia w owa jaskinie jest przejscie waskimi korytarzami strumienia ktory przez nia plynie.
Nie chcemy się na to decydowac dlatego ruszamy do wiosek. Sciezka nabiera trudnosci i poza plotem pojawiaja się też na drodze male strumienie ktore trzeba przejsc. W koncu docieramy do dosc sporego strumienia, jakies 1,5m szerokosci, przez ktory trzeba przejsc i trzeba się zamoczyc. Za nim droga nabiera już trudnosci pod wzglegem "nie wiem w ktora strone". Oczywiscie nie ma zadnych znakow ani oznaczen szlaku, pomimo tego że dziennie sredkio 20 turystow tedy chodzi. Napotkany miejscowy chlopiec chcę nam pokazac w ktora strone i jak najszybciej przejsc przez wilkie pole ryzowe, żeby dotrzec do wioski Ban Sochpen. Nie byly bysmy w Laosie gdyby wioska byla tuz za polem ryzowym. Jeszcze kilka przejsc przez rzeke, a woda miejscami dosc rwaca i glebokosci siegajaca do polowy uda. W koncu docieramy do wioski. A ona w ogole nami nie zainteresowana. Dzieciaki nie krzycza z miejsca "sabaydi" jak to mialo miejsce na polnocy, dorosli tylko patrza jak grube mamy portwela i nikogo nie dziwi już widok bialej twarzy, bo tu ciagle się jakies polawiaja i mysla że sa wyjatkowe. Zmierzamy, wiec ku nastepnej wiosce do ktorej, wedlog mapy mamy isc wzdluz strumienie. Niestety po jakis 40 minutach strumien nabiera tempa i glebokosci a sciezka znika. Wchodzimy tylko w dzungle myslac że nas gdzies doprowadzi. No i po kolejnej urwanej sciezce wchodzimy na szczyt gory żeby rozejzec się po okolicy. No i widac jedynie dzungle dluga, szeroko i gesta. Wracamy do strumienia. Jakas kapiel i kilka chwil odpoczynku. Razem z Cela stwierdzamy że i takl byl to dosc ekscytujacy i zadawalajacy dzien i postanawiamy wrocic. Po powroicie okazuyje się że przeszlysmy jakies 30 km w obie strone. Cale mokre, ja z odciskami na stopach i z blotem na spodniach, ale za to z, jak by to moja siostra powiedziala, "zacieszem na mordzie" odpoczywamy w hamaczkach wieczorem.

P.s. Dziś byly imieniny mojej babci Irki. Babciu pomimo tego że zlozylam ci zyczenia przed wyjazdem, to i tak skladam najserdeczniejsze zyczenia i przesylam buziaki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
Siostra
Siostra - 2010-09-20 11:58
'Jakby to moja siostra powiedziala' heh rozbawilaś mnie :-P

Życze Ci dalszych przygoód ;-) Przywieź mi coś heh

Pozdro.
 
lajkakosmita
lajkakosmita - 2010-09-20 16:37
co bys chciala...? chuste, spodnie...?
 
Siostra
Siostra - 2010-09-25 10:20
Powiedzmy, że zdam sie na Ciebie :-P
 
 
zwiedziła 10% świata (20 państw)
Zasoby: 70 wpisów70 4 komentarze4 68 zdjęć68 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
01.08.1995 - 05.10.2015
 
 
04.08.2010 - 05.10.2010